Moja praca polega miedzy innymi na wspieraniu innych w poszukiwaniu tego co ważne, tego co powoduje, że chce nam się żyć i wstawać o świcie z uśmiechem na twarzy.
Są wśród nas takie osoby, które rozświetlają pomieszczenia, do których wchodzą. Promienieją radością i spokojem, i kiedy na nie patrzymy, mamy ochotę ogrzać się w ich świetle i zaczerpnąć tej energii dla siebie. Bardzo mocno wierzę, że kiedy człowiek żyje w zgodzie z tym, co dla niego ważne, tak właśnie się dzieje. Dla jednych ważna jest rodzina, miłość, dla innych wyzwania i wolność, dla jeszcze innych – ciągły rozwój.
Zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym kierujemy się tym, co dla nas ważne, a kiedy nie możemy o to zadbać, stajemy się ludźmi smutnymi i mało efektywnymi.
Dlatego tak istotne jest życie w zgodzie ze sobą. Pewnie rozumiesz teraz, dlaczego tak kocham swoją pracę? No tak, ale mawiają że najciemniej jest pod latarnią. Moja córka Aleksandra, kończąc liceum, klasę biologiczno-chemiczną, analizowała swoje dalsze plany ostania lekarzem lub położną. Kiedy mówiła o medycynie, brzmiała racjonalnie i rzeczowo, kiedy opowiadała o tym, co robiłaby jako położna, jej oczy robiły się większe, a głos przyspieszał. Jako mama i coach stanęłam przed trudnym zadaniem: jak wesprzeć ją w jej dobrym wyborze, nie wywierając presji, co moim zdaniem powinna zrobić? Pracowałam wiele razy z pielęgniarkami świadomość tego, jak wygląda ich praca
w Polsce, nie napawała mnie optymizmem. Po wielu dyskusjach Oleńka postanowiła zrobić sobie rok przerwy, zdobywając w tym czasie uprawnienia opiekuna medycznego z możliwością pracy za granicą.
Pomyślałam: „Super, pomęczy się na praktykach w zakładach opiekuńczo-leczniczych, to jej przejdzie pomysł na tak ciężką pracę”. Zakład opiekuńczo-leczniczy to miejsce, w którym przebywają starsi ludzie z różnych powodów i w różnej kondycji zdrowotnej i psychofizycznej. Potrzebują, aby ich ktoś wysłuchał, poświęcił swój czas, ale potrzebują też pomocy w codziennych czynnościach typu ubieranie, mycie (są osoby, które potrzebują pampersów) karmienie. Dla młodej, 19-letniej dziewczyny to prawdziwe wyzwanie, szczególnie w przypadku pracy z mężczyznami. Czekałam na te chwile, kiedy będzie wracała i opowiadała mi, jak minął jej dzień. Nietrudno się domyślić, że liczyłam, iż będzie wracała zmęczona i przerażona, co w dłuższej perspektywie ostatecznie zniechęci ją do bycia pielęgniarką. A ona z tymi samymi wielkimi oczami opowiadała w zachwycie przeciekawe historie osób, którymi się opiekowała. Opowiadała, jak starszy pan gryzł i atakował inne pielęgniarki, a na nią reagował tak spokojnie, że pozostały personel czekał, kiedy Ola przyjedzie i się nim zajmie. O pani, którą rodzina przysłała z zagranicy, i która jest bardzo samotna, i wciąż ma nadzieję, że ktoś ją wreszcie odwiedzi. Z każdym kolejnym dniem opowiadała o nich, mówiąc po imieniu, ja czekałam na te historie i wzruszałam się jej wrażliwością. Czas mijał, a razem z nim zbliżał się moment wyboru kierunku studiów. Jako ambitna mama zorganizowałam jej rozmowę z koleżanką, która pracowała jako położna przez wiele lat, a teraz jest oddziałową na oddziale onkologicznym. Kobieta pracująca z prawdziwą pasją i jednocześnie świadoma, że to ogromnie trudna praca. Efekt: „Olu, nigdy nie poleciłabym tej pracy swojemu dziecku”. Miałam nadzieję, że to kolejny punkt do odpowiedniego (moim zdaniem) wyboru. Na szczęście, jednak należało pamiętać, że moje dzieci całe swoje życie obserwują mamę, która jest wolna i szczęśliwa, realizując swoją misję, pomagając ludziom realizować ich cele i marzenia. Mamę, która wraca po warsztatach lub sesjach coachingowych i opowiada, jak ludzie udoskonalają swoje życie, z oczami takimi samymi jak Oleńki, kiedy opowiada o tym, jak to będzie, kiedy np. będzie mogła odebrać poród w domu. To są właśnie te momenty, które zmieniają wszystko. Dotarło do mnie, że ona doskonale wie, co ją wzywa w życiu, co da jej szczęście i to poczucie sensu i uśmiech na twarzy przed rozpoczynającym się dniem. Myślę sobie,że każdy z nas ma takie pasje, o których z różnych powodów zapomina, wybiera inne obowiązki lub ludzi się, że przyjdą lepsze czasy na ich realizację. Poza obszarem zawodowym warto szukać zajęć, jak: taniec, łowienie ryb, sklejanie modeli, fotografia, które powodują że czujesz się radosny, spełniony, a baterie naładowane są na kolejne dni do codziennego funkcjonowania. Dla mnie od zawsze pasją była woda i wszystkie aktywności z nią związane, a od niedawna odkryłam magię gór i planuję kolejną wyprawę, tym razem w wysokie Dolomity. Moją najważniejszą misją jest odkrywanie dla siebie i innych działań, które dają szczęście, „aby życie było pasją”.
Autorem artykułu jest Magdalena Daraż-Gogół. Powstał specjalnie dla magazynu grupy Omega Pilzno dostępnego pod adresem:
https://omega-pilzno.com.pl/wp-content/uploads/2018/06/OMEGA_06.2018.pdf